Wyjazd na Mistrzostwa Świata, Australia, Hobart

Po wielu miesiącach starań o znalezienie środków niezbędnych na wyjazd na MŚ do Australii, w końcu udało się dzięki pomocy finansowej firmy Südzucker Polska, producenta Cukru Królewskiego. Bardzo serdecznie dziękuje za zainwestowanie w wyjazd na MŚ i mam nadzieją na współpracę w kolejnych sezonach.

Skład na Mistrzostwa Świata to załoga Eryk Martynko (UKŻ Grot Osir Suwałki) i ja, reprezentant klubu UKS Żeglarz Wrocław. Naszym trenerem podczas wyjazdu jest Maciek Anuszkiewicz, trener polskiej kadry klasy Cadet w sezonie 2012.

Droga na Tasmanię do miejscowości Hobart:

Podróż na Mistrzostwa Świata do miejscowości Hobart na wyspie Tasmania rozpocząłem we Wrocławiu, w przeciwieństwie do trenera i mojego załoganta, którzy wystartowali dzień wcześnie pokonując drogę z Suwałk do Wrocławia.

11 grudnia o godzinie 5 w nocy wyruszyliśmy do portu lotniczego do stolicy Czech. Po dotarciu na lotnisko wciąż nie mieliśmy pewności czy żagle zapakowane w tubę o długości niespełna 2 m, zostaną przyjęte do samolotu. Udało się wszystkie bagaże włącznie z żaglami i osprzętem do łódki zostały przyjęte. Chcąc się nie spóźnić na lotnisko przybyliśmy 2 godziny wcześniej, toteż mieliśmy czas na odpoczynek przed lotem. Po przejściu kontroli celnej i wejściu na terminal oczom naszym ukazał się samolot, którym mamy lecieć (boeing 777-300). Start odbył się zgodnie z planem.

Po 7 godzinach lotu dotarliśmy do Dubaju, tam mieliśmy 4 godzinną przerwę i ponownie udaliśmy się na pokład kolejnego samolotu tym razem lecącego do Kuala Lumpur.

Lot ten był jeszcze dłuższy trwał ok 8 godzin. Po wylądowaniu opuściliśmy pokład naszego środka transportu jedynie na godzinę, gdyż była to tylko przerwa techniczna.  Po ponownym wejściu na pokład wyruszyliśmy tym razem do Melbourne znajdującego się już w Australii.

Po wylądowaniu w Melbourne w wielkim stresie z powodu braku czasu, zaczęliśmy wypełniać deklaracje, że nie wwozimy na teren Australii  nic niebezpiecznego. Byliśmy niemalże przekonani, że nie zdążymy na następny lot. Na szczęście celnik na odprawie uświadomił nas , że jesteśmy w innej strefie czasowej niż sądziliśmy. Okazało się, że mamy jeszcze dużo czasu.  Jedynie na chwilę opuściliśmy budynek, przekonaliśmy się wtedy, że klimat Australii jest naprawdę tropikalny. Po kilku godzinach oczekiwania na zresztą spóźniony samolot wyruszyliśmy w końcu do portu docelowego znajdującego się w Hobart na wyspie Tasmania. Dotarliśmy tam bardzo wcześnie rano, była dopiero 7 godzina, a my czuliśmy się jakby była już to godzina 21. Chyba ciężko będzie się nam przestawić o 10 godzin do przodu.

 W niespełna 2 doby pokonaliśmy ponad 16000 kilometrów by dotrzeć na miejsce, w którym odbędą się Mistrzostwa Świata w klasie Cadet.

Skomentuj

Komentarze

  1. Chłopaki Trzymam kciuki i śledzę Wasze poczynania . Niestety pomimo zakwalifikowania się wielu załóg tylko Wam udało się polecieć do Hobart. Pozdrawiam z jesiennej raczej Polski Adam

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*